Opowiem Wam trochę historii swego życia.
Kiedyś byłam z FANTASTYCZNYM chłopakiem. Kulturalnym, z klasą,dobrym... jednak musiał wyjechać bardzo,bardzo daleko. Rozstaliśmy się, nie było innego wyjścia. Rozstanie do najmilszych nie należało. Nie mieliśmy kontaktu od 4 lat. Adam (tak go nazwijmy) był dla mnie ideałem po prostu. Strasznie cierpiałam po jego wyjeździe... 2,5 roku pojawił się w moim życiu Piotrek i to on skradł moje serce na nowo i je poskładał, jest moją miłoscią, daje mi dużo radości. Jednak.... jakiś tydzień temu Adam się odezwał... chciał porozmawiać , nie odmówiłam ( może źle.?). Przeprosił , klękał, blagał o wybaczenia, mówił , że cieszy się moim szczęściem... powiedział też , że nie miał nikogo , bo nikt nie był w stanie mu mnie zastąpić i że gdyby tylko Piotrka nie było błagałby , żebym do niego wróciła, właściwie nie widziałam go nigdy w takim stanie. Wiem , że szczerze cieszy się moim szczęściem. Wiadomo , nie opuszcze Piotrka który jest moim sensem i który był ze mną zawsze, jednak sentyment do Adama jest spory, ogromny nawet. Wiem, że to nie w porządku względem Piotrka... bo chciałabym mu oddać całe swoje uczucie... nie wiem co mam robić, zerwać kontakt z Adamem całkowicie?
Wstrząśnijcie mną , napiszcie, że jestem głupia, po prostu pomóżcie.